Dobry projekt to nie tylko gwarancja mniejszych problemów w przyszłości

Autor w ,
755
Dobry projekt to nie tylko gwarancja mniejszych problemów w przyszłości

Dziś zapraszamy na wyjątkowy – jubileuszowy wywiad. Z prezesem Pawłem Lachowiczem i v-ce Prezesem Radosławem Michalskim rozmawia Tomasz Skory.

Fort Polska niedługo będzie świętować swoje dwudziestolecie. Jak wyglądał rynek usług projektowych, gdy rozpoczynali Państwo działalność?

Paweł Lachowicz: Myślę, że wyglądał podobnie jak dzisiaj, natomiast na pewno było nam trochę łatwiej, bo zaczynaliśmy jako oddział francuskiej firmy Coplan. Mieliśmy więc od początku stałego klienta, który dostarczał nam zlecenia. Naszym pierwszym zadaniem był projekt CH Auchan w Katowicach.

Radosław Michalski: 20 lat temu był boom na hipermarkety. Teraz projektujemy m.in. hotele, biura, magazyny, budynki mieszkaniowe i budynki użyteczności publicznej oraz przebudowy centrów handlowych z rozszerzeniem o funkcję kulturalno-rozrywkową.

Ile projektów udało się Państwu wykonać do tej pory? To dobry wynik?

PL: Wykonaliśmy niemal 900 projektów dla różnych klientów – inwestorów, firm architektonicznych i generalnych wykonawców. Każdy projekt jest inny, więc ta liczba może nie obrazuje ogromu pracy, jaki został wykonany. Były wśród tych projektów takie, które trwały 4 lata i takie, które udało się ukończyć w niecałe 2 miesiące. Projektowaliśmy obiekty, które miały ponad 200 tys. mkw. i takie, które miały 10 tys. mkw., ale były bardzo skomplikowane i wymagały nieraz więcej pracy niż te wielkopowierzchniowe. 900 projektów przez 20 lat to prawie 4 projekty na miesiąc, więc to bardzo dobry wynik.

Który z nich był najtrudniejszy lub najważniejszy dla rozwoju firmy?
PL: Najtrudniejsze było dla nas wejście na rynek rosyjski, bo musieliśmy nauczyć się nowych norm i zmierzyć z rosyjską biurokracją. Naszym  pierwszym obiektem był Auchan Komunarka w Moskwie, potem kolejne centra handlowe, w których głównym sklepem wielkopowierzchniowym był Auchan. Na centrum handlowym Troyka, również w Moskwie, mieliśmy pierwszy raz kontakt z głębokim wykopem w centrum miasta. Musieliśmy
więc nie tylko nauczyć się projektowania po rosyjsku, ale i wielu zagadnień, z którymi wcześniej nie mieliśmy styczności. Początki były ciężkie, ale później zlecenia pojawiały się same. Był moment, że 80-90 proc. naszej pracy poświęcaliśmy na Rosję, taki był tam boom budowlany.

Dobry projekt to nie tylko gwarancja mniejszych problemów w przyszłości, ale też obniżenie kosztów budowy. Inwestor, który na to postawi, wiele wygrywa. Potrafimy na etapie projektu znaleźć znaczne oszczędności. Dlatego współpraca z Fort Polska po prostu się opłaca.

A gdzie jeszcze możemy znaleźć realizacje Fort Polska?

RM: Działamy w 18 krajach na 4 kontynentach. Projektowaliśmy m.in. szpital na Haiti, teatr w Turkmenistanie, Centrum Onkologiczne w Kazachstanie, hutę szkła produkującą butelki w Etiopii i centrum handlowe w Nigerii. W Europie realizujemy projekty we Francji, Finlandii, Niemczech i na Węgrzech. W tej chwili 85 proc. projektów tworzymy jednak na polski rynek. Projektujemy obiekty m.in. w Warszawie, Katowicach, Poznaniu, Krakowie, Gdańsku, Toruniu, Szczecinie, Bielsku-Białej i Częstochowie.

Jak odnajdują się Państwo na lokalnym rynku?

RM: Coraz lepiej, choć nie bezproblemowo. Nasza firma wyrosła na wartościach, którymi Paweł przesiąkł, pracując za granicą. Od początku najważniejszy był dla nas profesjonalizm. Zatrudniamy świetnie wykwalifikowaną kadrę, nieustannie się dokształcamy, wszyscy nasi pracownicy pracują na umowach o pracę, korzystamy z legalnego oprogramowania i inwestujemy w najnowsze rozwiązania. To wpływa na koszty naszej pracy, ale zwraca się w jej jakości. Lokalni inwestorzy są niestety przyzwyczajeni do niskich cen, z którymi w parze zwykle idzie niska jakość. Wciąż jeszcze musimy ich przekonywać, że warto wydać trochę więcej, bo dobry projekt to nie tylko gwarancja mniejszych problemów w przyszłości, ale też obniżenie kosztów budowy. Inwestor, który na to postawi, wiele wygrywa. Potrafimy na etapie projektu znaleźć znaczne oszczędności.

Jeśli różnica jest duża, dlaczego inwestorzy nadal wybierają projekty po kosztach?

RM: Nasz system jest tak zbudowany, że przeważnie inwestor musi najpierw wyłożyć na projekt swoje pieniądze, a dopiero jak dostanie pozwolenie na budowę, uzyskuje kredyt. Nie ma pewności, czy mu się to zwróci, więc chcąc zminimalizować ryzyko, patrzy przede wszystkim na cenę.
PL: Problemem jest też to, jak w Polsce są konstruowane przetargi. Zlecenie na duży obiekt może dostać firma jednoosobowa, która do tej pory zajmowała się tylko projektowaniem domków. Tak się dzieje, gdy głównym kryterium jest niska cena. Na zachodzie jest zupełnie inne podejście. Wielokrotnie zdarzało się, że przed podpisaniem umowy mieliśmy szczegółowe kontrole w firmie. Inwestorzy sprawdzali, ile mamy ludzi, czy mamy licencje na używane oprogramowanie, czy nasze serwery są bezpieczne. Najpierw chcą wiedzieć, że mają wiarygodnego partnera, a dopiero potem pytają o cenę.
 

Pracownicy są największym atutem Fort Polska

Jak więc udało się Państwu dostać zlecenie na projekt konstrukcji CKK Jordanki ?
RM: W tym przypadku nie wybrał nas inwestor, lecz architekt, który wygrał konkurs architektoniczny na projekt sali koncertowej Jordanki. Fernando
Menis zwrócił się do nas, bo dostaliśmy dobre referencje od Studio Barozzi Veiga, dla którego przygotowywaliśmy projekt Filharmonii w Szczecinie.
Czy Jordanki stały się takim kluczem, który otworzył firmie drzwi do innych projektów w regionie?
PL: Jordanki na pewno spowodowały, że staliśmy się bardziej rozpoznawalni w kraju, bo był to projekt, o którym mówiło się dużo – do dziś się zresztą mówi. Natomiast przez długi czas w ogóle nie szukaliśmy zleceń w regionie. Interesowały nas tylko duże tematy, trudno nam też było wpisać się w widełki cenowe, jakie obowiązywały na rynku kujawsko-pomorskim. Ale zaczęło się to zmieniać, np. przygotowaliśmy projekt głównego dworca PKP w Bydgoszczy. Zaczęliśmy także robić projekty kompleksowe, nie tylko konstrukcyjne, więc zaczęły interesować nas mniejsze zlecenia. W regionie zaczęły się też pojawiać trudne inwestycje. Zabudowa jest coraz gęstsza, zagospodarowuje się działki pomiędzy istniejącymi budynkami, ze słabymi gruntami – więc potrzebny jest ktoś, kto ma doświadczenie w trudnych tematach.


Która z zakończonych już realizacji sprawiła Panom największą satysfakcję?

RM: Chyba właśnie sala koncertowa w Toruniu. To było wyzwanie, by zaprojektować ścianę szczelinową, która ma 25 metrów wysokości i nie jest niczym rozparta. Cała konstrukcja jest tam zresztą ciekawa. Natomiast patrząc przez pryzmat tego, jakie miałem doświadczenie w danym momencie, to wskazałbym centrum handlowe Troyka w Moskwie. To były moje pierwsze lata po studiach, klient był bardzo wymagający, do tego dochodziły rosyjskie realia i trudne warunki w terenie. Jednocześnie budowana była część podziemna i nadziemna, z wykorzystaniem technologii top&down, która u nas w kraju dopiero raczkowała. To będę długo wspominał.

PL: Dla mnie największym wyzwaniem był teatr w Turkmenistanie. To był nasz pierwszy projekt w tym kraju i pierwszy tak duży na obszarze sejsmicznym. Projekt tego teatru do dzisiaj sprawia mi największą satysfakcję.

W obu przypadkach mówią Panowie o trudnych warunkach, pracy pod presją, przecieraniu szlaków. Podejmując się takich projektów, łatwo się chyba potknąć?

RM: Lubimy nowe wyzwania, rzeczy, których jeszcze nie robiliśmy. To jest właśnie najciekawsze w tym zawodzie – ciągły rozwój. Nieustannie uczymy się czegoś nowego. Konsultujemy nasze pomysły z wykonawcami,  czerpiemy wiedzę z doświadczeń innych projektantów, słuchamy tego, co mają do powiedzenia nasi klienci. Przy najbardziej wymagających projektach zbieramy się i dyskutujemy, czy dane rozwiązanie jest dobre i bezpieczne.

PL: Mamy też w firmie specjalną komórkę – grupę sprawdzającą. Jej zadaniem jest analiza przygotowanych projektów w celu wychwycenia w nich ewentualnych nieprawidłowości. Ktoś spoza projektu weryfikuje „na chłodno” zaproponowane rozwiązania, by nie dochodziło do nieprzewidzianych sytuacji.

RM: Wyróżnia nas też to, że od początku procesu projektowego do momentu zakończenia budowy wspieramy klienta w obsłudze inwestycji. Kiedy na budowie pojawiają się jakieś problemy, szukamy rozwiązań, które umożliwią kontynuację budowy, minimalizując koszty inwestora. Uważam, że projekt dobrze wykonany nie wymaga udziału projektanta na etapie budowy, ponieważ projekt wykonawczy powinien zawierać wszystkie informacje niezbędne do wykonania prac, a nadzór autorski ogranicza się wówczas do rozwiązywania problemów związanych ze specyfiką wykonawstwa. Mniejsze biura projektowe często przerzucają odpowiedzialność na klienta, mówią, że czegoś się nie da zrobić lub że wykonawca na etapie budowy poradzi sobie sam, co oczywiście mija się z prawdą. Nie raz się zdarzało, że przejmowaliśmy projekt po innym biurze, bo klient utracił kontakt z projektantem.


To dlatego jesteście liderem wśród biur projektowych na polskim rynku?
RM: Nie twierdzę, że tylko my dobrze projektujemy. Chciałbym natomiast, żeby ludzie świadomie dokonywali wyboru biur projektowych. Naszą przewagą na pewno jest to, że postawiliśmy na nowe technologie i projektujemy w BIM – technologii 3D. Coraz więcej klientów wymaga, by projekty były robione w tej technologii, a wiele biur nie zwróciło uwagi na to zapotrzebowanie rynku.
PL: Od kiedy rozpoczęliśmy działalność, zmieniły się oczekiwania naszych klientów. Są oni lepiej wyedukowani, wiedzą, czego chcą i przeważnie są to
bardzo duże wymagana. Jeśli ktoś stawia na jakość, prędzej czy później na nas trafi. Ale oczywiście wciąż są też klienci, dla których przede wszystkim liczy się cena. Zapraszamy ich do kontaktu z nami. Postaramy się wyjaśnić, jakie korzyści osiągną współpracując z nami.

Zarząd w pełnym składzie. Od lewej: Radosław Michalski, Michał Grochowiecki, Paweł Lachowicz, Jakub Nowakowski i Maciej Kwiatek

A co, gdy mówią: co z tego, że dobrzy, skoro drodzy?

RM: To jest stereotyp, z którym staramy się walczyć. Proszę wtedy o podesłanie projektu, który otrzymali od konkurencji. Okazuje się, że owszem, kupili go taniej, ale ten projekt nie uwzględnia żadnego
ryzyka inwestora – nie precyzuje rozwiązań w branżach, pozostawia dużo niedopowiedzeń i przede wszystkim nie zawiera przedmiarów i kosztorysów, które są podstawą do określania ceny za wykonanie przedmiotu projektu, czyli inwestycji. Potem na budowie okazuje się, że trzeba coś dokupić, zmienić, czegoś nie było w projekcie, coś było niedoprecyzowane. W trakcie trwania budowy pojawiają się
dodatkowe koszty, które nie były zawarte w projekcie – i okazuje się, że wcale nasz projekt nie jest drogi w całościowym ujęciu inwestycji.
PL: Chcielibyśmy też zmienić podejście klientów, by nie obawiali się nas pytać o proste projekty. To, że realizujemy bardzo trudne projekty i świadczymy usługi na bardzo wysokim poziomie, nie znaczy, że nie pochylimy się nad prostszym zagadnieniem.

Ilu pracowników liczy załoga Fort Polska?

PL :Utrzymujemy zatrudnienie mniej więcej na poziomie 80 osób. Bardzo cieszy mnie to, że są wśród nich takie, które pracują z nami prawie od samego początku.
RM: Nasi pracownicy to oczywiście podstawa tej firmy, bez nich sukces nie byłby możliwy. Oni są naszym głównym atutem. Zależy nam na tym, by czuli się tu dobrze. Wierzymy, że dobro wraca.


Wywiad pochodzi z wydania marzec kwiecień 2020 Strefy Biznesu.

54321
(0 votes. Average 0 of 5)