Zapraszamy do lektury ciekawego wywiadu przeprowadzonego do specjalnego wydania Builder Exclusive. Z Aleksandrą Zielazną-Pawlukiewicz, Project Manager z Biura Projektów Konstrukcji Fort Polska rozmawia Urszula Nelken.
U.N.: Prace budowlane Centrum Kulturalno-Kongresowego trwały ponad dwa lata, a jak długo zespół Fort pracował nad opracowaniem projektu?
A.Z.P.: Praca nad projektem rozpoczęła się w 2009 r., a zakończyła w 2015. Oczywiście z przerwami między poszczególnymi etapami projektu. W sumie poświęciliśmy na projekt aż 46 762 godziny pracy. To bardzo dużo jak na tak niewielki obiekt, ale ta liczba potwierdza tylko stopień skomplikowania bryły, z jaką mieliśmy okazję się zmierzyć. Stworzenie i wydanie projektu wykonawczego czy projektów warsztatowych było naprawdę nie lada wyzwaniem, zarówno pod względem projektowym, rysunkowym, jak i koordynacji wewnątrzzespołowej.
U.N.: Powstało bodaj 4,5 tys. rysunków…
A.Z.P.: Tak, ale ta liczba dotyczy tylko rysunków wyprodukowanych z użyciem programu Tekla Structures – rysunków modelowanej przestrzennie konstrukcji stalowej i szalunków płaszczyzn prefabrykowanych płyt pikado, które stanowiły bazę projektu wykonywanego przez zakład prefabrykacji. W sumie tylko w trakcie współpracy z generalnym wykonawcą (w latach 2013–2015) wydaliśmy prawie 5 tys. rysunków konstrukcji stalowych i szalunków płyt pikado oraz 322 rysunki konstrukcji żelbetowych.
U.N.: Benedyktyńska praca z jednej strony, a kilkanaście lat istnienia firmy i wynikające stąd ogromne doświadczenie – z drugiej. Co w największym stopniu zadecydowało o powodzeniu?
A.Z.P.: Na sukces projektu miały wpływ dwa czynniki. Pierwszy z nich to świetny zespół projektowy. Wszyscy jego członkowie byli bardzo zaangażowani, otwarci na dyskusje, mieli bardzo dobre pomysły. Drugim czynnikiem było doświadczenie, o którym pani wspomniała. Zdobyliśmy je w trakcie realizowania projektów w różnych częściach Polski i świata. Mamy na swoim koncie projekty konstrukcji w wielu dziedzinach: centrów handlowych, budynków rządowych, uczelni, akademii wojskowej, hoteli, fabryk, budynków użyteczności publicznej takich jak centrum kongresowe w Turkmenistanie czy filharmonia w Szczecinie.
U.N.: Filharmonia szczecińska to też niezwykle ciekawa budowla…
A.Z.P.: To budynek o bardzo interesującej bryle, wspornikowych spiralnych schodach, unoszącej się w powietrzu ścianie i konstrukcji dachu przypominającej kryształ, z niezwykle złożonymi wieloramiennymi węzłami konstrukcji stalowej. Podobne węzły wystąpiły w projekcie paneli akustycznych toruńskiego budynku.
U.N.: Wyobrażam sobie, że proces „rozsupływania” tych węzłów musiał być wieloetapowy. Jak powstawał projekt CKK Jordanki?
A.Z.P.: Jeszcze przed rozpoczęciem budowy przeszliśmy przez trzy etapy projektowania: projekt budowlany, budowlany zamienny i wykonawczy. Natomiast w trakcie budowy wykonywaliśmy adaptację projektu wykonawczego do technologii prac wybranego generalnego wykonawcy, projekt technologii wykonania pikado oraz projekty warsztatowe konstrukcji stalowych. Każdy z tych etapów przebiegał inaczej.
U.N.: A jak to wyglądało w przypadku dokumentacji podkonstrukcji stalowej pikado?
A.Z.P.: To był długotrwały i skomplikowany proces. Najpierw w programie Tekla powstały model żelbetowej konstrukcji nośnej budynku oraz model płaszcza pikado. Następnie przystąpiliśmy do równoczesnego dzielenia poszczególnych płaszczyzn pikado na prefabrykaty oraz do mocowania tych prefabrykatów do konstrukcji nośnej za pomocą systemu regulowanych wieszaków. Na tym etapie uczestniczyliśmy w rozmowach z wykonawcą i jedną z wytwórni stali. Dyskutowaliśmy o sposobach pokazywania poszczególnych rurowych elementów wysyłkowych, węzłów, punków mocowań podkonstrukcji do elementów nośnych, tolerancjach osadzania marek w prefabrykatach. Gdy poznaliśmy już wszystkie oczekiwania w stosunku do tworzonej przez nas dokumentacji, przystąpiliśmy do koordynowania podkonstrukcji pikado z instalacjami i pomostami technicznymi. Ostatnią fazą były generowanie rysunków i wydruk dokumentacji w kilku egzemplarzach.
U.N.: Opisała pani ten proces jak proste zadanie, tymczasem dzieło Fernanda Menisa to raczej równanie z wieloma niewiadomymi. Co z punktu widzenia inżyniera było największym wyzwaniem?
A.Z.P.: W tym budynku niemal wszystko było wyzwaniem. W części nadziemnej obiektu jedynie ściany przy scenach są ścianami pionowymi o stałej grubości, a cała reszta ma zmienne grubości, kształty i kąty pochylenia. To właśnie za sprawą tej bardzo nieregularnej konstrukcji nośnej budynku wyzwaniem było nawet wykonanie rysunków zbrojenia ścian czy prefabrykowanych „zębatych” stopni dwóch głównych klatek
schodowych. Ciekawym zagadnieniem technicznoprojektowym były też panele akustyczne znajdujące się w największej sali koncertowej. To pięć niezależnych elementów o bardzo skomplikowanym przestrzennym szkielecie stalowym pokrytym betonowym płaszczem. Są one podwieszone do pomostu technicznego na stalowych linach. Dzięki mobilności paneli można dostosowywać akustykę sali do rodzaju odbywających się w niej przedstawień. Podstawowym i najważniejszym założeniem projektowym było osiągnięcie w linach podwieszających poszczególne panele do pomostu
zbliżonych sił. Wymagało to dobrania odpowiedniego środka ciężkości, który wyznaczaliśmy metodą iteracyjną. Wykorzystaliśmy w tym celu wymianę informacji między Tekla Structures a programem obliczeniowym.